Jessica
Przez cały następny miesiąc spotykałam się z Niallem
bardzo często. Nawet kilka razy nocowałam u niego, żeby utwierdzić jego
przyjaciół w przekonaniu, że naprawdę się umawiamy. Zawsze gdy byłam u
chłopaków, Zayn odzywał się do mnie jak najmniej, wychodził z pokoju, albo
totalnie mnie olewał. Swojego blond przyjaciela traktował tak samo. No cóż,
myślał, że to przez niego z nim zerwałam.
Teraz leżałam w łóżku Nialla, on poszedł chyba zjeść
śniadanie. Przez cały ten czas „randkowania” naprawdę się zaprzyjaźniliśmy.
Fajnie się z nim gadało i był uroczy. Widać było, że zależy mu na Loganie.
Nagle, usłyszałam pukanie do drzwi.
-Niall, nie musisz pukać do swojego pokoju, sieroto!
–krzyknęłam ze śmiechem. Drzwi otworzyły się, ale zamiast blondyna zobaczyłam
Sky.
-A, to ty. Co tam? –zapytałam. Szatynka weszła do pokoju
i delikatnie zamknęła drzwi.
-Muszę z tobą pogadać. –wyznała. Podniosłam się do
pozycji siedzącej i dałam znak by mówiła dalej. –Boję się, ze mogę… Że chyba…
Możliwe, że jestem w ciąży. –wydusiła.
-Kurwa. –błyskotliwie powiedziałam. –Z Louisem, tak?
-No jasne. –popatrzyła na mnie jak na wariatkę. –Znaczy,
nie jestem na 100 procent pewna, ze jestem w ciąży, ale… Odkąd skończył mi się
szlaban praktycznie cały czas, gdy nie jestem w szkole, spędzam z Louisem. No i
, wiesz, często, ekheem, ze sobą spaliśmy.
-A zabezpieczaliście się?
-Zazwyczaj…
-ZAZWYCZAJ?! Czy to naprawdę JA muszę ci mówić o
BEZPIECZNYM seksie?
-A ty z Niallem zawsze macie przy sobie prezerwatywy?
Przecież czasem musi was ponieść tak, no wiesz!
-Ja z Niallem, ZAWSZE się zabezpieczamy. –skłamałam, no
bo przecież nie sypiam z blondynem. –Wracając do ciebie, co zamierzasz zrobić?
-Chyba powinnam zostawić Louisa… Nie chcę niszczyć mu
kariery i w ogóle…
-CO? To najgłupsza rzecz jaką możesz zrobić!
-A co mam robić? –zapytała Sky, ale przerwał jej Niall,
który właśnie wszedł do pokoju.
-O czym gadacie?
-Sky jest chyba w ciąży. –wypaliłam. Szatynka spojrzała
na mnie z wyrzutem. Wzruszyłam ramionami. –To mój chłopak, jesteśmy ze sobą
szczerzy. –powiedziałam. Niall,
pamiętając o swojej roli wskoczył na łóżko, usiadł obok mnie i objął.
-Z Louisem, tak?
-TAK! –krzyknęła. –Myślicie, że kim ja jestem…
-No dobra…
-I co chcesz zrobić? –zapytał Horan.
-Ona chce rzucić Louisa! –wytknęłam jej. –Powiedz, ze to
najgorsza rzecz jaką może zrobić!
-Może chce go chronić. Nie każdy jest gotowy zostać tatą.
-Masz szczęście, ze tobie to nie grozi! –miałam
oczywiście na myśli jego i Logana…
-O co wam chodzi? –zapytała zdezorientowana Scarlett.
–Myślicie, że wam nie może zdarzyć się wpadka?
-Eee… No wiesz, MY się zabezpieczamy. –rzuciłam. –Znaczy,
wiem, ze to nie daje 100% pewności, ale jednak…
-Skończ. Niall, myślisz, że dobrze bym zrobiła rzucając
Louisa?
-Nie oceniam, ale nie uważam, ze to najgorszy pomysł.
-Niall, jak możesz! –krzyknęłam. –Powinnaś z nim
porozmawiać. –poradziłam.
-Ale to może go załamać. –odparła. –a wtedy jego kariera…
-No tak. –skrzywiłam się. –Kariera jest najważniejsza. Aż
tak, że musisz ranić osoby, które kochasz. –rzuciłam, patrząc wymownie na
Nialla. Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami i poszłam zapalić papierosa.
Scarlett
Jess wyszła z pokoju, a Niall dawał mi swoje złote rady.
-Chyba na prawdę powinnam mu nic nie mówić.
-Zrobisz jak uważasz. – westchnął Niall.
-To mu zaszkodzi. Louis nie jest gotowy żeby zostać
ojcem. - w tym momencie do pokoju wszedł Liam. Bez pukania. Prostak.
-Kto zostanie ojcem? - zapytał.
-Wygląda na to, że Louis.. - odparł Niall.
-Czy wy zawsze musicie wszystko wygadać?! - uniosłam się.
-Harryy! - zawołał go Liam, a Loczek zaraz się zjawił.
-Co jest? - zapytał.
-Sky jest w ciąży - oznajmił Liam. Tak po prostu!
-Z Louisem? - zapytał ponownie Harry.
-Masz jakieś wątpliwości? - rzuciłam ze złością.
-Upewniam się tylko. Co teraz zrobisz?
-Nie mam pojęcia. - odparłam brodę na rękach.
-Nie to żebym wam źle życzył, ale Louis nie jest gotowy.
- powiedział Loczek, usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
-Nie wiem jak sobie bez niego poradzę, będzie mi bez
niego ciężko.
-Jeśli go kochasz to mu tego nie mów. - powiedział Harold
i wyszedł z pokoju. Wyszłam zaraz po nim, poszłam do pokoju Louisa. Popatrzyłam
na niego. Jeszcze spał. Był taki uroczy. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy
porozrzucane po całym pokoju. Z kieszeni torby wyjęłam kartkę i długopis, po
czym zaczęłam pisać list, który zamierzałam zostawić Louiemu obok łóżka.
Piszę to, bo chcę się pożegnać. Nawet nie wiesz jak mi
trudno, ale to dla twojego dobra. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał, bo
bardzo mi na tobie zależy. Nie chcę cię
opuszczać, ale tak będzie lepiej. Nie kontaktuj się ze mną. To nie ma
sensu. Na koniec chcę tylko żebyś wiedział, że bardzo cię k
-Cześć kotku, co robisz? –usłyszałam głos. Drgnęłam i
szybko schowałam list za plecami.
-Hej. –uśmiechnęłam się blado. –Nic takiego. Po prostu
musze iść do domu. –zgięłam kartkę w ręku i dyskretnie rzuciłam pod szafę. I
tak tego nie znajdzie, bałaganiarz.
-Wpadnę do ciebie wieczorem. –uśmiechnął się, chwycił
mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował.
-Jasne, pa. –pożegnałam się i wyszłam. Kurza Melodia!
Jessica
Zdenerwowana wyszłam na taras i oparłam się o balustradę.
Czy oni są głupi? Jakby kariera, a nie dziecko była najważniejsza. Westchnęłam.
-Problemy w raju? –usłyszałam. Obok stał Zayn, którego najwyraźniej nie
zauważyłam. Serce podskoczyło mi w piersi. Tak chciałabym się do niego
przytulić, dotknąć go, cokolwiek. Ale przecież nie mogłam.
-Scarlett jest w ciąży. – powiedziałam. On drgnął,
czekając na dalszą część historii. –Nie chce powiedzieć Louisowi. Zamierza go
zostawić, nie mówiąc słowa.
-To go złamie! –prawie krzyknął. –Nie powinna tego robić.
–dokończył. Wzruszyłam ramionami. Chwilę staliśmy w ciszy. Później Zayn chyba
przypomniał sobie, że mnie unika i chciał wyjść, ale powstrzymałam go.
-Nie musisz się tak zachowywać. –wytknęłam mu.
-Jak?
-Jakby przebywanie obok mnie było czymś trudnym.
-To jest trudne. Przebywanie z tobą w jednym
pomieszczeniu i to, że nie mogę cię pocałować, potrzymać za rękę, albo po
prostu być, dobija mnie. Boli mnie, gdy patrzę jak ty i Niall to robicie. Gdy
śmiejecie się, rozmawiacie i pokazujecie się w telewizji. Wiesz jak was
nazywają? Ness. Po prostu boję się, że pewnego dnia się nie powstrzymam i
przywalę w mordę mojemu przyjacielowi. –powiedział cicho i wyszedł.
Kurwa, kurwa, kurwa! Mój plan nie działał. On miał o mnie
zapomnieć i żyć szczęśliwie! Kurwa.
Najgorsze było to, że ja też nadal coś do niego czułam.
***
Się nie udało z komentarzami, przykro :( Ale i tak dzięki, ze czytacie :D
Szczególnie dziękujemy wiernej nam (jak zawsze) Natalii - świetnej spamerce, która dodała masę komów pod ostatnim postem :D
Teraz wakacje i wyjazdy, więc nie będziemy miały czasu wstawiać kolejnych (sorki).
Do zobaczyska we wrześniu (chyba że zechce nam się pisać wcześniej)
ENJOY
ENJOY
S - J