środa, 30 maja 2012

Rozdział 10

Scarlett
Cały czas myślałam o Lou i Harrym. Nawaliłam, bo w pewnym sensie zdradziłam Louisa. Bardzo mi na nim zależy i chcę z nim być. Postanowiłam, że muszę spotkać się z chłopakami. Po drodze zastanawiałam się co im powiem. Nic nie przychodziło mi do głowy, ale miałam nadzieję, że gdy ich zobaczę znajdę odpowiednie słowa by im wszystko wytłumaczyć.
 Weszłam bez pukania do ich domu,  Zawołałam Lou i Loczka do salonu i zaczęłam wszystko wyjaśniać.
- Harry strasznie mi głupio…  jeśli cię zraniłam, to przepraszam. Widzisz.. chyba obydwoje wiedzieliśmy że nigdy nie będziemy razem, a z Louisem łączy mnie coś wyjątkowego. – Spojrzałam na Tomlinsona, na jego twarzy wyraźnie pojawił się uśmiech.
-Zauważyłem.. – powiedział Loczek . Myślałam, że zaraz wybuchnie, ale on spokojnie powiedział – Wiem, że  nie jestem bez winy, kompletnie cię olewałem. Na pewno będziecie razem szczęśliwi, jemu naprawdę zależy. -Odetchnęłam.
-Lou, dbaj o nią to świetna dziewczyna. Obydwoje zasługujecie na prawdziwą miłość. – powiedział Harry. widziałam ulgę na twarzy Louisa. W końcu nie wytrzymałby długo bez swojego najlepszego przyjaciela. W tym momencie zadzwonił telefon Louisa i poszedł do innego pokoju, a ja skierowałam się ku wyjściu.
-Nieźle to zaplanowałaś - powiedział Harry
-O co ci chodzi? - odpowiedziałam zszokowana.
-Będziemy teraz udawać przed Louisem, że nic nie stało się tej nocy? Okej..
-Co ty gadasz?! Przecież my nic.. - w tym momencie przypomniałam sobie o czymś ważnym - Odwiozłeś wczoraj Ashley do domu, prawda?
-Ashley z tobą była?
-Żartujesz sobie teraz, tak? Nie mów, że zostawiłeś ją samą w klubie! - wtedy do salonu wszedł Lou.
-Louis, Sky zbieramy się! - powiedział i rzuciliśmy się wszyscy do drzwi.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Przeszukaliśmy cały klub i znaleźliśmy ją, leżała na tyłach klubu, nieprzytomna. Obok niej leżały trzy zużyte strzykawki.


Jessica
Gdy Zayn wyszedł, szybko pobiegłam do Logana przekazać mu dobre wieści. Oczywiście wyraził swoje wątpliwości i po raz setny stwierdził, ze nie za bardzo mu ufa, ale cieszył się razem ze mną.
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy „Pinky and the Brain” , kiedy do mieszkania wpadł policjant.
-To nie byłem ja i żądam adwokata! –krzyknął z przyzwyczajenia.
-Czy mieszkają tu państwo Wright? –zignorował go policjant. Gdy Logan potwierdził glina kontynuował. –Dwie godziny temu znaleziono i zidentyfikowano ciało Ashley Wright na tyłach klubu XXX. W jej krwi wykryto ponad 3 różne typy narkotyków. Niestety wzięła śmiertelną dawkę. Ashley Wright nie żyje. Musicie teraz jechać ze mną na komisariat i odpowiedzieć na kilka pytań. Wybaczcie, że nie dam wam czasu na przywyknięcie do tej myśli, ale takie są procedury…
   Nie słuchałam dalej. Czułam jakbym rozpadała się na miliony maleńkich kawałeczków. Jak przez sen pamiętam co stało się dalej. Komisariat, szpital, komisariat, kostnica, dom, rodzina Logana, Sky i chłopaki, kostnica, Zayn, mój tata, widok Ashley, ból. Niewysłowiony ból.


Scarlett
Wszyscy zgromadzili się wokół trumny. Nie było wielu osób, ale były te najważniejsze.
Logan i Jessica stali przytuleni do siebie, ze łzami w oczach. Tuż obok stał Zayn, coraz spoglądał czy z blondynką wszystko w porządku. Ja stałam z resztą chłopaków trochę dalej, w końcu najsłabiej znaliśmy Ashley. Nie mogę uwierzyć, że od spotkania w szpitalu minął niecały miesiąc. Tyle się zdarzyło przez ten czas. Inni stali wokół trumny i z przejęciem słuchali pastora. Po ceremonii wszyscy udaliśmy się na stypę.
A przynajmniej mieliśmy się udać.
-Idziemy się nachlać. –szepnęła do mnie Jessica. –upijemy się i będziemy się świetnie bawić.
-Um… A czy my nie jesteśmy na pogrzebie?
-Jesteśmy. –wszedł mi w słowo Logan. –Ale Ashley nie podobałoby się coś takiego. Nie chciałaby żeby kiedykolwiek ktoś był smutny z jej powodu.
Pół godziny później, o 22 ,  z zapasem alkoholu włamywaliśmy się na zamknięty już basen przy X ulicy. Logan i Jess szli wzdłuż siatki ogradzającej budynek i zatrzymali się w miejscu gdzie brakowało drutu kolczastego u góry. Jess zawołała wszystkich po czym przeszliśmy przez ogrodzenie. Następnie Rudy wyłamał zamek w tylnych drzwiach i weszliśmy na basen.
-Co my tu robimy? –zapytał Liam.
-Będziemy pływać. –uśmiechnął się Logan, wziął łyka wódki i zaczął zdejmować ubranie. Jessica już w samej bieliźnie biegła do największego basenu. Bez wahania chłopcy wskoczyli za nią. Stałam na brzegu i nie wiedziałam co robić. Postanowiłam obserwować jak reszta się bawi. W końcu Louis wyszedł z basenu i podszedł do mnie, tak, że stałam tyłem do wody. Zaczął się zbliżać i chciał mnie przytulić, ale nie dałam się.
-Lou, wariacie, jesteś cały mokry!
-Wiem. –uśmiechnął się słodko i pocałował mnie. Najpierw delikatnie i powoli, później nieco mocniej. Za chwilę poczułam, że tracę oparcie. Louis napierał na mnie cały czas mając usta złączone z moimi. Razem wpadliśmy do wody.
-LOUIS!!! –krzyknęłam gdy tylko się wynurzyłam. –ZABIJĘ CIĘ!
-Nie mogłabyś. Jestem taki uroczy. –zaśmiał się i zbliżył do mnie. Objął mnie i znowu pocałował. Długo i namiętnie.


Jessica
Po jakiejś godzinie i kilku flaszkach wyszliśmy z wody i usiedliśmy na suchej podłodze.
-Co  robimy? –zapytał Harry.
-Opalamy się? –zaproponował głupio Niall.
-Gramy w butelkę? –rzucił Lo. Wszyscy się zgodzili, więc za sekundę siedzieliśmy w kółku i wykonywaliśmy nawet najgłupsze zadania.
-Skacz na jednej nodze wokół kółka i krzycz: „Harry to mój pan” –rozkazał Liamowi Loczek. Śmieliśmy się do rozpuku.
-Niall, pocałuj Logana. –wyzwał go Liam, bo blondyn śmiał się z niego najbardziej.
-Nie ma opcji! –zaczął protestować  mój przyjaciel.
-Musicie! –zaczęli śmiać się chłopcy. W końcu z niechęcią, chłopaki dali sobie szybkiego buziaka, po czym zaczęli wykrzywiać się i płukać usta wódką.
-Stój nago przez 5 minut. –kazał Harry’emu Niall.
-Nie ma sprawy. –uśmiechnął się z pewnością Harold, zdjął majtki, rzucił do Louisa i puścił mu oczko. Wszyscy zaczęli się śmiać i komentować ciało Harry’ego.
-Przydałoby się zrzucić trochę tłuszczyku, co?
-Mógłbyś się podgolić tu i ówdzie…
-Dobra dupa.
Na szczęście 5 minut minęło szybko i nie musiałam przyglądać się Loczkowi.

Scarlett
-Muszę już wracać, rodzice będą się zastanawiać gdzie jestem. –powiedziałam.
-Kurwa! –krzyknęła Jess. Wszyscy na nią spojrzeli. –Mój ojciec jest w domu! –dokończyła i zaczęła się ubierać. Chcąc nie chcąc reszta też chwyciła swoje ciuchy.
-Jestem jeszcze mokra! –poskarżyłam się.  Louis podszedł do mnie i wręczył swoją koszulkę. Zdjęłam sukienkę i założyłam bluzkę, która sięgała mi nad kolano.
-Dzięki. –uśmiechnęłam się. Później wszyscy wsiedliśmy do samochodu chłopaków, którego prowadził jedyny trzeźwy –Liam.  Najpierw odwiózł Jessicę i Logana, potem mnie. Wysiadłam z auta, pożegnałam się z chłopakami i weszłam do domu.
-Gdzieś ty była?! – czepiła się matka.
-Na pogrzebie, przecież mówiłam.
-I wracasz z niego w samej bluzce, w dodatku męskiej? I w rozmytym makijażu? Pijana? Z kim byłaś?
-Mamo! Po pogrzebie wszyscy poszliśmy na basen…
-Słucham?! Po pogrzebie na basen? Oszaleliście? To pewnie pomysł tych twoich przyjaciół, ty nigdy byś nie wpadła na coś tak głupiego. Ale koniec z tym. Masz szlaban. Na miesiąc. Nie wychodzisz nigdzie, tylko do szkoły!

                                                        ***
Dziękujemy za 8000 wyświetleń! Łuhhuu ! Jesteście super!
I za ponad 20 komów. Myślicie, że dacie radę dobić do 30 ? Mamy nadzieję! :)

KOMENTUJCIE, polecajcie, czytajcie :D 
ENJOY
S - J 

środa, 23 maja 2012

Rozdział 9


Scarlett
Zdjęcia Nialla zajmowało całą stronę. Całował się na nim z jakąś brunetką. Co za debil! Myślałam, że kręci z Ashley! Ciekawe czy ona widziała już artykuł. Zadzwoniłam do niej, po kilku minutach odebrała, ale usłyszałam tylko szloch. Przeczytała.
-Um, Ash? Może… Może wyjdziemy dziś gdzieś razem?
-Nie mam ochoty. Śpię. –powiedziała.
-Będę u ciebie za pół godziny, ogarnij się. –powiedziałam i szybko się rozłączyłam zanim ta zdążyłaby coś powiedzieć. Szybko założyłam czarną sukienkę i czerwone szpilki. 30 minut później stałam już w pokoju Ashley. Ona leżała na łóżku z zaczerwienionymi oczami.
-Ogarnij się. –rzuciłam ostro. Ruda wstała i poszła do łazienki, ja w tym czasie wybrałam jej ciuchy. Za chwilę byłyśmy w klubie. Wyciągnęłam ją na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć. Niedługo zaczepił ją jakiś chłopak. Chyba ją znał. Zostawiłam ich samych, usiadłam przy barze i zamówiłam drinka.
-Sky, idę z Tonym się przewietrzyć. –powiedziała słodko Ashley, gdy pojawiła się przy mnie. Siedziałam i sączyłam drinka, kiedy usłyszałam znajome głosy.
-Ale laska!
-Brałbym, brałbym! –odwróciłam się z zamiarem opieprzenia autorów tekstu, ale zobaczyłam, że to Zayn i Harry! 
-Idioci. –mruknęłam z uśmiechem.
-Co tu robisz? –zapytał Harold.
-Uważaj, bo Louis pomyśli, że go zdradzasz. –rzucił Zayn.
-Ha-ha. Jestem tu z Ash, chciałam ją rozerwać.
-A gdzie ona jest?
-Wyszła nabrać troch świeżego powietrza. I zostałam sama. –pomachałam im przed oczami pustym kieliszkiem.
-Barman! 3 razy Bloody Mary!
-Nie za mało w tym procentów? –zapytałam z ironią.
-Chcę się dziś nawalić –wzruszył ramionami Zayn.
-W takim razie ja nie piję. –stwierdził Hazza.

Ashley
Oparłam się o zimny mur i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Może małe co nieco? –Tony pokazał mi małą torebeczkę z białym proszkiem. To od niego zaopatrywałam się w tamtym roku.
-Dlaczego myślisz, że jest mi to potrzebne? Zerwałam z tym.
-Jesteś smutna, a to cię rozweseli. –uśmiechnął się kpiąco.
-Dobra, dawaj. –powiedziałam zrezygnowana.

Scarlett
-I've got the power ! –darłam się na cały głos.
-Hey yeah heh! –wtórował mi pijany Zayn. Harry stał obok i przyglądał nam się rozbawiony.
-Może czas do domu? –zaproponował.
-Noc jeszcze młoda! –krzyknęłam mu w twarz i uwiesiłam się na nim, bo wszystko zaczęło wirować.
-Wam chyba już wystarczy. –pokręcił głową. –Jedziemy.
-Nie! –krzyknął Zayn. –Muszę iść.
-Co? Gdzie?
-Do blJeblblss –wybełkotał i wybiegł z klubu. Harry uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Wziął  mnie na ręce i zaniósł do samochodu.

Ashley
Wszystko kręciło się dookoła. Śmiałam się sama do siebie. Kilka różowych pingwinów tańczyło tango, a zielone jednorożce żarły trawę. Znowu pochyliłam się nad proszkiem.
-Wystarczy ci. – powiedział Tony.
-Wsiadaj na jednorożca i wypierdalaj! –zaśmiałam się i wciągnęłam kolejną kreskę.

Jessica

I was cryin' when I met you
Now I'm tryin' to forget you
Love is sweet misery
I was cryin' just to get you
Now I'm dyin' cause I let you
Do what you do - down on me 

-Co do kurwy? - Poderwałam się z łóżka. Spojrzałam na zegarek. 3 nad ranem. Co jest z ludźmi? Wkurzona wyjrzałam przez okno. Ja pierdolę. Zayn. Zayn Malik śpiewał pod moim domem jedną z moich ulubionych piosenek Aerosmith. Postanowiłam go zignorować.


Now there's not even breathin' room
Between pleasure and pain

Wściekła, wyszłam z łózka, zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz.
-Zayn?! Przestań do cholery! –krzyknęłam. W końcu zamilkł. Przyjrzałam mu się. Był pijany.
-Ale… Jess… Zależy mi na tobie…- bełkotał. Chwyciłam go za ramię i wpuściłam do domu.
-Przestań. Nie chcę tego słuchać. Nie wiem jak tu dotarłeś, ale nie będziesz wracał sam, pijany do domu. –oznajmiłam i zaprowadziłam go do jednego z wielu pokoi gościnnych. Od razu rzucił się na łóżko.
               
Scarlett
Otworzyłam oczy i zobaczyłam loki. Mnóstwo loków. Miliony loków.
Kurza melodia!
Wstałam szybko i zgarnęłam ciuchy. W drodze do wyjścia zerknęłam na zegarek, dochodziła 4:30.
Złapałam taksówkę i pojechałam do domu. Przez całą drogę myślałam o Harrym. Czy ja się z nim przespałam? Nie pamiętam nic z poprzedniej nocy, oprócz tego, że piłam z Zaynem. Cicho weszłam do swojego pokoju i poszłam spać.

Jessica
Siedziałam w kuchni i czytałam książkę.  Nagle do pokoju wszedł Zayn. Zobaczyłam jego minę. Musiał mieć mocnego kaca.
-Trzymaj. –powiedziałam i podałam mu butelkę wody. Wziął ją i uśmiechnął się z wdzięcznością. Nie odwzajemniłam uśmiechu.
-Eee. No… Przepraszam za wczoraj. Byłem pijany i …
-I postanowiłeś śpiewać pod moim domem. –dokończyłam.
-Przepraszam. –spuścił głowę.
-Dlaczego to zrobiłeś? –widząc jego minę dokończyłam –Upiłeś się?
-Bo byłem zdenerwowany. Bo nadal jesteś na mnie zła.
-Ty byś nie był?
-Ej, nawet nie dałaś mi wytłumaczyć. To ONA pocałowała MNIE. Harry zaczepiał ją, więc chciałem ją ratować, a ona właśnie zmyślała mu, że ma chłopaka. I gdy przyszedłem, pocałowała mnie. –powiedział i zamilkł. Próbowałam to ogarnąć. Harry dowalał się do Liz, która pocałowała Zayna, żeby tamten się odpierdolił. Czyli to nie jest wina Zayna? Podniosłam głowę. Chłopak patrzył na mnie i widząc mój wzrok chciał się chyba odezwać, ale nie pozwoliłam mu.
-Cicho, jeszcze nie wiem czy ci wybaczyć.
-Słucham? –zdziwił się. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Sorry, że cię osądzałam –powiedziałam.
-Słusznie. –wzruszył ramionami. –Następnym razem daj mi wszystko wyjaśnić.
-Następnym razem? –uniosłam brwi.
-Miejmy nadzieję, że go nie będzie, ale…
-Nie pogrążaj się. –pokręciłam głową.
-Czyli między nami wszystko w porządku? –zapytał z nadzieją.
-Nic nie łączy ciebie i Liz? –chciałam się upewnić.
-Zupełnie nic. Dla mnie istniejesz tylko ty.- uśmiechnął się.
-Dobra, między nami w porządku. –powiedziałam, a on przysunął się do mnie i pocałował delikatnie. Objęłam go i odwzajemniłam pocałunek.


Ashley
Obudziłam się na tyłach klubu. Obok mnie leżała moja torebka, a w niej narkotyki i karteczka:
„ Kasę oddasz później, zabaw się” Tony .
„Ciekawe czy będzie później” –uśmiechnęłam się do siebie i wyjęłam trzy strzykawki. Odpakowałam je i wstrzyknęłam je sobie. Wszystkie na raz. Odpłynęłam. Ostatnie co czułam to ulga. Wielka ulga.
‘Mam nadzieję, że on będzie szczęśliwy’. 

                                                                     ***
Dzięki za 20 komentarzy ! :D  I za ponad 6500 wejść <3
+chcemy więcej!
Trochę zmian na blogu , więcej zdjęć, mniej administratorów :) 
Takie życie :D 
(Sky: Ash, jesteś guuupiaa!)
(Jess: Ch ci w D ! +ch jest w alfabecie, xoxo) 
(I tak cię kochamy <3 ) 

Czytajcie, komentujcie, polecajcie
S - J 

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 8


Scarlett
Gdy jechaliśmy taksówką Louis pocałował mnie, na początku jakby pytająco. Gdy odwzajemniłam pocałunek zaczął całować mnie odważniej. Muskał ustami moją szyję i wargi. W drodze do jego pokoju, całowaliśmy się coraz namiętniej i ściągaliśmy ze siebie ubrania. Louis traktował mnie ostrożnie i delikatnie. Nie za dużo pamiętam z tej nocy bo byłam nieźle wstawiona, ale na pewno tego nie żałuję.
Obudziłam się nagle, jakby mnie ktoś uderzył. Pokój Louisa? Łóżko? Kurza melodia! Zerwałam się z łóżka, wymacałam sukienkę i ubrałam się w rekordowym tempie, co chwilę spoglądając na niego. Jeszcze spał. Zbiegłam szybko na dół po schodach. W kuchni zobaczyłam Harrego.
-Co tu się dzieje?!– krzyczał Loczek.
-Harry uspokój się – powiedziałam, wtedy Lou zszedł na dół i przytulił mnie od tyłu.
-To chyba nie dzieje się naprawdę! Jak mogłeś mi to zrobić, myślałem że jesteśmy przyjaciółmi. – powiedział z pogardą w głosie Harry.
- Dobrze wiedziałeś że mi się podoba, a poza tym nie brałeś jej na poważnie.
-Nie wiesz tego.
-Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Z żadną nie jesteś dłużej niż miesiąc. Tylko się nimi bawisz. – Harry nic nie odpowiedział tylko wyszedł, trzaskając drzwiami swojego pokoju na górze. Nie wiedziałam jak się zachować, postanowiłam po prostu wyjść. Gdy Louis zobaczył co zamierzam zrobić zatrzymał mnie.
-Scarlett, chcę abyś wiedziała, że dla mnie to nie była jednorazowa przygoda.
-Wiem, że nie jesteś taki..
-Żałujesz, że to zrobiliśmy?
-Nie. – odpowiedziałam. Skomplikowałam sobie życie. Nawet jeśli chce spotykać się teraz z Lou, będziemy czuli się winni z powodu Harrego. Czuję się źle, ale wcale nie tak bardzo, w końcu Loczek podrywał tą blondynkę na moich oczach. Wcale nie jest ode mnie lepszy.
Postanowiłam jak najszybciej stamtąd wyjść . Musiałam sobie wszystko przemyśleć.
-No to na razie. – powiedziałam.
-Nie tak szybko. - odpowiedział. Złapał mnie za rękę przyciągnął do siebie i pocałował na pożegnanie.

Jessica
Kac, ból głowy, mdłości. Obudziłam się około 10. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Zachciało mi się płakać. Zacisnęłam zęby i nie pozwoliłam płynąć łzom. Przy moim łóżku siedział Logan.
-Siedziałeś tu całą noc? –zapytałam.
-Nie, przyszedłem niedawno, sprawdzić czy wszystko okej.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki za… za wszystko –uśmiechnęłam się.
-Spoko. –odwzajemnił mój uśmiech, ale zaraz spoważniał. –Więc może powiesz mi co się stało na imprezie?
-Kurwa, od czego mam zacząć? Byliśmy na imprezie, tańczyliśmy i w ogóle wszystko gra. Siadam na sofie, bo nogi mi odpadają, Zayn gdzieś znika. Za 10 minut przybiega do mnie Harry i mówi, że wie ze to dla mnie trudne, ale Zayn ma chyba kogoś na boku. No i, kurwa, rzeczywiście. Stoi obok jakiejś dziwki i z nią gada. Nosz, ja pierdolę, nie mam mu za złe gdyby gadał. Ale Styles, powiedział, że całowali się na jego oczach!
Dasz wiarę? No to znalazłam ciebie i potem to wiesz…
-A nie pomyślałaś, że Harry kłamał?
-Ja naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Przecież nie byłam z Zaynem parą. Przynajmniej nie oficjalnie. Niczego sobie nie obiecywaliśmy, ale , kurwa, myślałam, że znaczę dla niego trochę więcej.
-Hej, on na ciebie nie zasługuje. Nie wiem czy ktokolwiek na ciebie zasługuje. Chyba tylko jakiś pieprzony książę z Nibylandii. –zaśmiał się. Nic nie powiedziałam, tylko przytuliłam go. -Wiesz, że i tak będziesz musiała z nim porozmawiać? –zapytał.
-Hm, jasne. –mruknęłam. –Nie wiesz gdzie mój telefon? –spytałam, a on podał mi go z szafki nocnej obok.
-Sorki, ale wyłączyłem go. Dzwonił kilka razy, a ty spałaś więc…
-Spoko. Włączysz go? A ja się ogarnę. –powiedziałam, bo nadal leżałam w łóżku. Logan znał hasło do mojego telefonu. Nie było to dla nas dziwne, w końcu mówiliśmy sobie o wszystkim. Już za kilka minut byłam umyta i ubrana. Założyłam krótką, sukienkę, skórzaną kurtkę i glany. Na ręku miałam kilka metalowych bransoletek, w uszach po kilka kolczyków. Logan w ciszy podał mi telefon.
47 nieodebranych połączeń od ZAYN.
14 wiadomości od ZAYN
Jak na zawołanie telefon znów zadzwonił. Tym razem odebrałam go.
-Halo?
-Jess? –Zayn był zdziwiony tym, że się odezwałam.
-Mhm. –zdołałam tylko wykrztusić. Łzy znowu cisnęły mi się do oczu, ale opanowałam się.
-Proszę, musimy porozmawiać.
-Dobra. –powiedziałam tylko.
-Yyy. –speszył się trochę. –Mogłabyś tu przyjechać? To znaczy, do mnie? Proszę.
-OK, kiedy? –zapytałam chłodno.
-Za godzinę? O której ci pasuje, naprawdę. Cieszę się, że się zgodziłaś… Bo to…
-Do zobaczenia. –przerwałam mu i rozłączyłam się.

Ellie
Siedziałam na kanapie w mieszkaniu chłopców, obok Zayna, który był cały w nerwach. Poznałam już ich, w końcu siedziałam tu około 2 godzin. Brunet chciał mieć pewność, że będę przed przyjściem Jessici. Wiedziałam już co nieco o ich związku, Zayn był dosyć rozmowny gdy się denerwował. W końcu, dzwonek do drzwi. Otworzył któryś z chłopaków, bo za chwilę, w pokoju pojawiła się blond dziewczyna. Wyglądała niesamowicie. Długie, blond loki, czerwona sukienka, glany i zacięta mina. Zayn wstał i podszedł do niej. Mnie nie zauważyła. Chłopak nie wiedział co zrobić, chciał chyba ją przytulić, ale dziewczyna odsunęła się.
-Dzięki, że przyszłaś. –powiedział.
-Nie dziękuj, kurwa, bo nie wiesz co z tego wyniknie. –rzuciła oschle.
-Chcę ci wszystko wyjaśnić… Harry nie …
-Całowałeś się z jakąś dziewczyną czy nie?
-No tak, ale …
-Więc dla mnie wszystko jasne. –powiedziała wściekła, odwróciła się na pięcie i ruszyła ku wyjściu.
-To nie jego wina! –odezwałam się. Jessica odwróciła się i spojrzała na mnie przenikliwie. Na jej twarzy pojawiło się zdumienie. Ale nie na długo. Ustąpiło miejsca złości.
-Ja pierdolę! –krzyknęła. –Postanowiłaś tu wrócić?! –nie wiedziałam o co jej chodzi. Wiedziała o moim wyjeździe do USA? –Znalazłaś już sobie nowych kumpli? Zajebiście, gratuluję. Mam nadzieję, że nie zostawisz ich tak jak kiedyś mnie, Liz. – dokończyła cicho i wyszła.
LIZ. Nikt tak na mnie nie mówił odkąd…
-Jak ona ma na nazwisko? –spytałam  ostro bruneta, którego zamurował występ dziewczyny.
-Ward. Jessica Ward. –powiedział głucho i opadł na kanapę.
-No to mamy przejebane. –westchnęłam.

Jessica
-Elizabeth? TA Elizabeth? Ja pierdolę. Liz? Twoja przyjaciółka, która zostawiła cię samą po odejściu matki?  Ta Liz, która wyjechała do USA? Bez żadnego wyjaśnienia?
-Tak, Logan, coś jeszcze? –warknęłam na niego.
-Nie, spoko, upewniam się tylko. Ale serio? To ta dziewczyna Zayna? Znaczy, w ogóle jego dziewczyna? Wyjaśniliście sobie wszystko?
-Nic. NIC KURWA! –krzyknęłam. –Nic, bo mnie zamurowało. Totalnie. Skąd ona się tam wzięła? Pięć lat. Pięć pieprzonych lat.
-Hej, dzięki niej poznałaś mnie! –zaśmiał się Logan.  Zmroziłam go wzrokiem. –To prawda. –usprawiedliwił się. Fakt. Po tym jak mamusia zostawiła mnie i mojego ojca, musieliśmy się przeprowadzić. Na całe szczęście zamieszkałam obok Logana. Gdyby nie on, nie wiem co bym teraz robiła. Byłabym pewnie jakąś zblazowaną nastolatką, oskarżającą wszystkich o wszystko. Ale Logan pokazał mi, że warto czasem przestać się zamartwiać. To on zaprowadził mnie na pierwszą manifę, razem kupowaliśmy glany, rozwieszaliśmy plakaty.
-I bardzo się cieszę –powiedziałam. –Ale nie chcę żeby ona znowu wracała.
-Weź, zdecyduj się czego chcesz, do kurwy nędzy. –powiedział, a ja spojrzałam na niego z podziwem.
-Świetny pomysł. –uśmiechnęłam się.

Ellie
-Byłyście przyjaciółkami ?! –Zayn spojrzał na mnie z niedowierzaniem. W sumie tomu się nie dziwię.    Ona- piękna, tajemnicza blondynka. Ja –wesoła, zakręcona brunetka. Jeśli teraz miałybyśmy się przyjaźnić, to chyba tylko w alternatywnym wszechświecie.
-I to jakimi. „Wszędzie i na zawsze razem, choćby nie wiem co.” –zacytowałam nasze ulubione kiedyś powiedzonko.
-Co się stało?
-Przeprowadzka. Ona chyba nadal ma mi to za złe.
-Dlaczego? To chyba nie był twój wybór.
-Nic jej nie powiedziałam, ani słowa. Wtedy myślałam, że pożegnanie byłoby zbyt bolesne. Teraz wiem, że przez to, że nie pożegnałam się cierpiałam bardziej. No i jeszcze wtedy, miała różne problemy. Jej rodzice cały czas się kłócili.
-Nawet się rozstali.
-Serio? –zdziwiłam się. –Fajna ze mnie przyjaciółka, co?
-Nie obwiniaj się…
-Na to i tak już za późno. Ale… Opowiedz mi o niej. –poprosiłam. Uśmiechnął się smutno.
-Jessica… Ona… Jest wyjątkowa. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. -pokręcił głową.- Jej nie da się opisać. Słowa to za mało. 

                                                                  ***
STO LAT! Dziś urodziny ma jedna z nas, autorek tego bloga - Ashley. 
Spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia i czego sobie tylko życzysz! :* <3 

Jess: Jestem zmartwiona malejącą liczbą komentarzy pod postami. Ustalmy: 
PRZECZYTAŁAŚ/EŚ = ZOSTAWIASZ KOMENTARZ

Czytajcie, komentujcie i polecajcie :)
ENJOY
S - A - J 

wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 7


Scarlett
W poniedziałkowy ranek, gdy weszłam do szkoły i skierowałam się do swojej szafki nie zobaczyłam czekającej tam zwykle Emmy. Na końcu korytarza zobaczyłam głośno śmiejących się Ashley, Jessicę i Logana. Podeszłam do nich. Obok nich wyglądałam jak z innej bajki. Ich rozmowa natychmiast ucichła.
-Cześć. –powiedziałam jak gdyby nigdy nic.  Zobaczyłam ich zdziwione obojętne miny.
-Yyy, powinienem iść do klasy. –rzucił od razu Logan.
-Idę z tobą. – zmierzyła mnie wzrokiem i poszła za nim. Chyba mnie bardzo lubili. Ashley spuściła wzrok i nieśmiało powiedziała:
-No hej.. Nie zwracaj na nich uwagi, oni traktują tak prawie wszystkich. – chciałam odpowiedzieć, ale przerwał mi głos z radiowęzła: „ Scarlett Stevens, Ashley Wright, Jessica Ward, Logan Wright oraz Victor Clark proszeni są do gabinetu dyrektora”.

Jessica
-Przynajmniej matematyka nam się spali –zaśmiałam się. To nie była moja pierwsza wizyta w gabinecie dyrektora. Lądowałam już tu za fajki, graffiti, nielegalne manify albo wagary. Większość tych rzeczy robiłam z Loganem, więc i on często tu bywał. Dla Ashley i Scarlett to nowość. One nigdy nie pakowały się w kłopoty. Były strasznie zdenerwowane tą wizytą. Victor głupio się uśmiechał.
-I dobrze. –potwierdził mój przyjaciel. Dziewczyny popatrzyły na nas spode łba.
-To nie jest śmieszne. –powiedziała Scarlett. W tym momencie wszedł dyrektor.
-Witam.
-Joł ! –przywitał się Logan.
-What’s up? –zaśmiałam się.
-Was witam ponownie. –spojrzał na mnie i Logana dyrektor. –Czy wiecie dlaczego tutaj jesteście?
-No raczej. Victor zepsuł nam Bal.  –powiedziała Scarlett.
-Chyba ty i ten twój goguś! –to takie zabawne, że Victor nazwał swoim przezwiskiem Harry’ego.
-Cisza! –krzyknął dyrek. –Wszyscy zakłóciliście przebieg Balu Jesiennego. Zostajecie zawieszeni w prawach ucznia. Na tydzień.
-Co? Panie dyrektorze! W tym tygodniu są rozgrywki! –Jak ja go nienawidzę. Jego głupota aż boli.
-W takim razie, tylko wasza czwórka zostaje zawieszona.
-Super! Tydzień wolnego! –krzyknęliśmy na raz z Loganem.
-To niesprawiedliwe! –wrzasnęła Ashley.
-Możecie wyjść. –zignorował ją dyrcio. Kolejne zawieszenie, ale na mnie nie robiło to wrażenia. Przynajmniej będę miała więcej czasu żeby przygotować się na bankiet, na który zaprosił mnie Zayn. Harry pewnie zaprosił pomponiarę, więc się spotkamy.

Scarlett
Na przyjęciu zjawiliśmy się po 17. Same szychy. Nikogo nie znałam. Menadżerowie, biznesmeni itd. Harry od razu zaczął gadać z jakąś blondyną... Trochę się wkurzyłam, bo w końcu przyszedł tu ze mną. Liam i Niall rozmawiali z  jakimś facecie w garniturze. Zakręciłam się po pomieszczeniu, obczaiłam co jest i jak, pogadałam z jakimiś ludźmi i podeszłam do kumpli.
-Kim jest ta blondyna? – zapytałam Zayna, Jess i Lou.
-Nie znamy jej. – odparł Zayn
-Wgląda na dziwkę. -oznajmiła J. Chłopcy uśmiechnęli się, ja spojrzałam na nią karcąco. –Tylko mówię.
-Harry zawsze się tak zachowuje? –zapytałam.
-Tak, czyli jak?
-Zaprasza dziewczyny, a potem olewa.
-Czasami. –potwierdził moje obawy. Mam szczęście do chłopaków. Co ja mam w głowie? Trafiam na samych debili.
-Olej go. –mądrości panny Jess.
-To jak olać globalne ocieplenie. –zażartowałam.
-Ja tam idę zapalić –powiedział Zayn.
-Idę z tobą - powiedziała Jess i złapała chłopaka za rękę. Uniosłam brwi. W odpowiedzi blondyna wypięła mi język. Baaardzo wymowne.

Jessica
-Trzymaj. -Wręczyłam Zaynowi paczkę papierosów. –Zrobiłam ci własną, bo odkąd odkryłeś moje fajki, cały czas mi je podkradasz.
-Uznaj to za komplement. –uśmiechnął się. –O, mam jeszcze jeden. Fajnie dziś wyglądasz. – Miałam na sobie krótką, błyszczącą sukienkę i szpilki. Długie loki zostawiłam rozpuszczone.
-Dzięki. Ty też niczego sobie. –Zayn założył zwykły garnitur a i tak wyglądał świetnie.
-Co masz napisane? –To chyba była jedna z ulubionych zabaw Malika.
- „Do what you want” . Ty?
- „Do it, now” –zaśmiał się. –Chyba posłucham. –powiedział i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się. Całowaliśmy się chyba jeszcze kolejne 5 minut, po czym przywołałam go do porządku.
-Chociaż to uwielbiam, myślę że powinniśmy wracać na salę. –Jak grochem o trampolinę. Zayn zaczął całować mnie po szyi.
-Jeszcze chwilę –mruknął między pocałunkami.
-Koniec. –zaśmiałam się, chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam na salę.

Scarlett
-Niezła stypa, nie? – powiedział Louis po ich wyjściu.
-Gdyby chociaż Harry, zwracał na mnie trochę uwagi. –westchnęłam.
-Musisz przywyknąć jeśli chcesz się z nim spotykać. – powiedział jakby z żalem w głosie.
- Nie spotykamy się. Po prostu zaprosił mnie tu, a ja się zgodziłam. Chyba wcale nie traktujemy się poważnie. –po tym zdaniu Lou uśmiechnął się.
Staliśmy w ciszy, dopóki nie dołączyli do nas Jessica i Zayn. Mówiąc szczerze, chłopak nie wyglądał na szczęśliwego.
-Nudy. –spojrzał z wyrzutem na Jess. Ta uśmiechnęła się tylko szeroko. Nadal nie rozumiałam co było między tym dwojgiem. Widać było, że Zayn szalał za tą blondynką. A ona? Nigdy nie wiadomo było o czym myśli lub co czuje Jessica.
-Musimy tu siedzieć? Nie możemy się zerwać? – zapytała.
-To by było niegrzeczne. –wytknęłam jej.
-Niegrzecznie to jest udawać. Udawać, że chcesz tu być.
-Mamy po prostu wrócić do domu? – zapytał Lou.
-Kto mówił o domu? Znam pewne miejsce. – powiedziała i wyciągnęła z torebki telefon. –Logan? Jestem na totalnej stypie razem z pomponiarą i szpitalnym zespołem, musisz nas stąd zabrać. Tak, może być. Wpadniesz jeszcze do domu po moje glany? Jestem w szpilkach. Tak, w szpilkach, Lo, nie musisz się śmiać. Przyjedź czymś większym i weź Ashley ze sobą. Dzięki, dozo.
-Pomponiara? –zapytałam.
-Szpitalny zespół? –zmarszczył brwi Lou.
-Jesteś pomponiarą, przykro mi, i tak, przecież poznaliśmy się w szpitalu. Nie wiem czy gdybym powiedziała One Direction mój przyjaciel wiedziałby o co chodzi.
-A gdzie chcesz nas zabrać?
-Ktoś musi wam pokazać jak wyglądają prawdziwe imprezy. –uśmiechnęła się łobuzersko. – Chodźcie. Zgarnęliśmy po drodze jeszcze Nialla, Liama i Harry’ego. Loczek z trudem oderwał się od swojej towarzyszki. Widziałam jak dawał jej swój numer.


Ashley
Jechaliśmy wzdłuż szarych bloków. Logan zatrzymał samochód pod jednym z nich. Byliśmy tu już tysiące razy. Nikt niewtajemniczony nie znalazłby tego miejsca. Wszyscy wysiedli. Logan i Jess ruszyli przodem. Weszliśmy do środka i znaleźliśmy się w samym środku imprezy. Sofy po prawej, bar po lewej, DJ i parkiet na samym środku. Dookoła tłum ludzi. Podeszliśmy do baru.
-Siema! –krzyknął do nas barman. –Dawno was tu nie było.
-Hej Bob. –uśmiechnęła się Jessica. Barmana poznaliśmy już dawno, był naszym dobrym kumplem. Był tylko trochę starszy od nas, miał 21 lat. –Byliśmy tu tydzień temu!
-No mówię, że dawno. Przyprowadziliście towarzystwo? –zmarszczył brwi na widok chłopców i pomponiary. –Ty J. też wyglądasz inaczej.
-Była na bankiecie. –wyjaśnił Logan. Widząc minę Boba zaśmiał się. –Nie pytaj.
-Oni są spoko. –wstawiłam się za nimi. Za chwilę już wszyscy mieliśmy jakiś podejrzany alkohol w dłoniach.
-Często tu bywacie? –zapytał Niall.
-Zbyt często. –uśmiechnęłam się. –Ale to ekstra miejsce. Umiesz tańczyć?
-Pewnie, dlaczego… - chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Świetnie się bawiłam.

Scarlett
Harry znowu gdzieś się ulotnił. Logana też nigdzie nie było widać. Niall tańczył z Ashley, Jessica z Zaynem, a ja z Louisem i Liamem siedzieliśmy na sofie i piliśmy drinki. Nagle podeszła do nas jakaś dziewczyna.
-Może zatańczymy, hmm? –zwróciła się do Liama.
-Jasne, czemu nie. –uśmiechnął się i poszedł na parkiet.
-A my będziemy tu siedzieć? Nie ma mowy, Scarlett, zatańczysz? –nie czekając na odpowiedź, chwycił mnie za rękę i poprowadził na środek Sali. Akurat gdy dotarliśmy na miejsce puścili jakiś wolny kawałek. Bez zastanowienia objęłam go za szyję i przytuliłam się do niego. Co jakiś czas spoglądałam w stronę Harry’ego, znowu gadał z jakąś dziwką. Tym razem brunetką. Viva la różnorodność. Nie obchodziłam go. Postanowiłam więcej nie zwracać na niego uwagi. Nagle Lou szepnął mi do ucha. -  Może pojedziemy do mnie?
Wiedziałam co z tego wyniknie, ale i tak się zgodziłam.

Ellie
Siedziałam na tej imprezie już 2 godziny, od kilkunastu minut dowalał się do mnie jakiś cham.
-Hej, Harry, możesz iść do baru i sprawdzić czy cię tam nie ma?
-Wolę zostać z tobą i lepiej cię poznać. –W tym momencie, podszedł do nas jakiś brunet.
-Chłopie, ogarnij się. Jej chyba nie podoba się twoje towarzystwo.
-Znacie się? –zapytał lokowany debil.
-Tak! To mój chłopak, więc lepiej znikaj! –zawsze wciskałam chłopakom taki kit, gdy miałam ich dość.
-To wy jesteście razem?! –nie wiedziałam, dlaczego aż tak go to szokuje. Żeby rozwiać wątpliwości, pocałowałam „swojego chłopaka”. Był zszokowany.
-Co do…
-ZAYN?!  Jesteś jej chłopakiem? –kurwa, znali się. Wpadka miesiąca. –Jak mogłeś zrobić to Jessice? Myślałem, że coś do niej czujesz!? –On ma dziewczynę? Harry, nie czekając na wyjaśnienia, zerwał się z miejsca i gdzieś poszedł. Zaczęłam przepraszać Zayna.
-Sorry, że tak wyszło. Chciałam tylko... –nie wiedziałam co powiedzieć. –Twój kolega dowalał się do mnie, miałam go dość. Nie miałam pojęcia, że go znasz i masz dziewczynę.
-Właściwie to nie jest jeszcze moją dziewczyną, więc jeśli Harry wszystko jej powie, raczej nie mam u niej szans. –Poczułam się strasznie głupio.
-Jeśli chcesz, mogę wszystko jej wyjaśnić, oczywiście jeśli tobie nie uwierzy.
-Dzięki. –rzucił krótko.

Jessica
Co kurwa?! Zayn walił na dwa fronty?! Nie mogłam w to uwierzyć. Ale Harry pomimo wielu wad, nie kłamie. Miałam dość.
-Logan, odwieź mnie do domu. –rzuciłam do przyjaciela. Bez żadnych pytań, wyciągnął kluczyki i razem skierowaliśmy się do wyjścia. Drogę zastąpił mi Zayn. Za nim stała jakaś brunetka. Pewnie jego dziewczyna.
-Jess, czekaj! To nie tak jak myślisz! –Ja pierdolę, niech żyje oryginalność! Ten tekst słyszałam już miliony razy.
-Spierdalaj. –krzyknęłam. Ale on nie odpuszczał.
-Daj mi chwilę, porozmawiajmy.
-Nie widzisz, że nie chce z tobą rozmawiać?! – wrzasnął Log, popchnął go, chwycił mnie za rękę i wyszliśmy.

                                                                        ***
Po pierwsze dziękujemy za wejścia i komantarze :) Kochamy was <3 

Jeśli chodzi o perspektywy, to zostawiamy 3 główne (Scarlett, Ashley i Jessica) i zależnie od potrzeb będziemy czasem dodawać inne. 

Od Jessici: Zauważyłam śmieszną sprawę. Na bloga wchodzi dużo osób, czyta, wypełnia ankiety, ale nie zostawia komentarzy! Np. W ankiecie o perspektywie wzięło udział aż 35 osób! A komów tylko 15. Smutno mi. 
Od Scarlett: I przepraszamy, ze dosyć rzadko dodajemy rozdziały, ale piszemy je i poprawiamy, a poza tym mamy życie, a to zajmuje trochę czasu. :) 

Jeszcze jedno. Czy chcielibyście twitcama z autorkami bloga? Piszcie w komentarzach :D 

Czytajcie, komentujcie,obserwujcie i podziwiajcie.                                                       ENJOY :)                                                                                                                       S - A - J