Ashley
Dzień po balu , razem z Loganem poszliśmy do Chatki. Tak
nazywaliśmy mały domek, przy basenie za naszym domem. W środku była ciemnia
Logana, sztalugi, bloki i tysiące farb Jessici oraz moje wiersze i teksty.
Uwielbiam pisać, kocham to, że za pomocą słów mogę opisać i zwykłe, i niezwykłe
rzeczy. Jess mówi, że to jak z malowaniem. Ona przekazuje swoje myśli przez
kolory i kształty, ja przez słowa. Logan od razu zaszył się w swojej ciemni. Ja
rozglądałam się po pokoju. Na ścianach było pełno było szkiców, obrazów, zdjęć
i zapisanych kartek. Było tu nie wiele mebli, stara sofa, która przestała się
podobać moim rodzicom, biurko przy którym bardzo często pisałam, jakiś mały
stolik i całkiem spora komoda. Usiadłam przy niewielkim biurku, które stało pod
oknem. Z szufladki wyjęłam plik kartek i długopis. Pisałam o Balu Jesiennym
oraz innych wydarzeniach tego tygodnia. Nagle do domku wpadła Jessica.
-Cześć ! –przywitałam się. –Przyszłaś coś namalować?
-Raczej porozmawiać –spuściła głowę. To dziwne Jessica
nie jest raczej osobą skorą do rozmów. Od razu zawołałam Logana.
-Co jest? –zapytał. –Jakieś problemy?
-Może. –uśmiechnęła się. –Obiecajcie, że nie będziecie
się ze mnie śmiać.
-Obiecujemy. –stwierdziliśmy zgodnie.
-No więc, kurwa, jak wam to powiedzieć… Wczoraj, gdy Zayn
odwiózł mnie po Balu, odprowadził mnie do drzwi i… pocałował.
-To chyba dobra wiadomość! Dlaczego się smucisz?
–zapytałam.
-Myślałem, że go nie lubisz –zaczął Logan, ale pod
wpływem mrożącego wzroku Jess, zamilkł.
-Zaczęłam już go lubić, okej? Jest inny niż mi się
wydawało. Ale chodzi o to, że… Przerwałam ten pocałunek, odepchnęłam go.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Czasami naprawdę jej nie
rozmumiem. Ward była taka skomplikowana. Najpierw robiła, potem myślała.
-Dlatego, że go lubię. Znamy się ledwo pięć dni,
rozmawiałam z nim tylko kilka razy, a on…
-Rozumiem, ale w czym problem? Powiedz mu to po prostu.
–błyskotliwego mam brata, nie ma co.
-Powiedz mu to samo, co nam przed chwilą. Spotkajcie się
gdzieś, gdzie będzie dużo ludzi, to nic nie odwalicie. –to spodobało mi się
bardziej.
-Dobrze gada –zaśmiałam się. Jess siedziała zamyślona.
-Może to nie taki głupi pomysł… W końcu co mam do
stracenia?
-Godność, dumę, poczucie własnej wartości, jego przyjaźń,
moje uznanie … -zaczął uczynnie wyliczać Lo. Zjechałam go wzrokiem.
-No dzięki, że mi to podsumowałeś –zaśmiała się Jess.
-Hej, jesteś świetna. Nie daj sobie wmówić nic innego.
–Uśmiechnęłam się.
-Dzięki. –powiedziała i przytuliła nas. –No, koniec z
tym. Już wracam do normalności.
-W końcu.. To jakie plany na dziś?
-Mam jeszcze spraye … -uśmiechnęła się Jessica.
-A ja parę chwytliwych tekstów.
-A ja jak zwykle to uwiecznię. –westchnął Logan.
Wybuchnęłyśmy śmiechem. –Ale najpierw napisz do tego swojego chłopaka.
-Okej. –powiedziała zrezygnowana i napisała „Trafalgar
Square jutro w południe”. Zayn nie Kazał jej czekać. Odpowiedź przyszła
natychmiastowo: „Będę”.
Jessica
Obudziłam się około 9. Wzięłam prysznic, ogarnęłam włosy.
Założyłam czerwone rurki, białą bluzkę z napisem „Fuck it, I’m young”i krótką,
skórzaną kurtkę. Na głowie zawiązałam czerwoną bandanę, w uszy wpięłam
kolczyki. Pomalowałam kolejną paczkę papierosów, zjadłam śniadanie i pogadałam
z Sarah, ale nadal zostawało mi mnóstwo czasu. Włączyłam laptopa, w
wyszukiwarkę wpisałam „Zayn Malik”. Wyskoczyło mi jakieś jedenaście milionów
wyników. Ja pierdolę, nie wiedziałam, że aż tak o nich głośno. Znalazłam kilka
ich piosenek. Erggh. Nie mój styl. Lubię ich, ale przecież nie muszę słuchać
ich muzyki. Szybko włączyłam Thunderstruck
- AC/DC. Od razu lepiej. Z nudów nawet
zaczęłam odrabiać lekcje, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. W końcu o 11
wzięłam torbę w której były papierosy, klucze portfel i telefon, założyłam
glany i wyszłam. Pojechałam metrem, to
szaleństwo jechać do centrum Londynu samochodem. Na Trafalgar square byłam o
11:50. Zayn już tam był. Kurwa, jaki on przystojny. Miał na sobie ciemne
jeansy, jasny t-shirt, kurtkę i trampki. Na głowę założył czapkę. Miał też
ciemne okulary. Ochrona przed fankami jak mniemam. Wyglądał świetnie. Podeszłam
do niego.
-Hej. –przywitałam się niepewnie.
-Cześć. Więc, powiesz mi po co tu jestem? –Trzeba
przyznać, że Zayn walił prosto z mostu.
-Chciałam cię przeprosić. No wiesz.. za przedwczoraj.
-To chyba ja powinienem przepraszać –uśmiechnął się
smutno – Przecież wiem, że za mną nie przepadasz.. ten pocałunek..
przekroczyłem granicę, wiem..
-Ej to nie tak.
–zaprzeczyłam. –Zayn lubię cię, nawet bardzo, ale znamy się tak krótko i
po prostu.. nie znam cię zbyt dobrze.
- Od
razu poprawił mu się humor.
- Więc może zapomnimy o tamtym dniu? Poznajmy się lepiej. Może zaczniemy od razu? Masz teraz czas?- zapytał. Odpowiedziałam skinieniem głowy. Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do fontann.
Usiedliśmy na schodkach. Wokół było mnóstwo ludzi. Zaczęliśmy od prostych pytań takich jak „Jaki jest twój ulubiony kolor?” Później zaczęliśmy rozmawiać już bardziej na poważnie. Zayn opowiadał o swojej rodzinie, zespole, sławie. Ja zdradziłam mu, że maluję, co trochę go zdziwiło. Gadało nam się świetnie, gdy nagle przerwały nam krzyki jakiejś małolaty.
- Więc może zapomnimy o tamtym dniu? Poznajmy się lepiej. Może zaczniemy od razu? Masz teraz czas?- zapytał. Odpowiedziałam skinieniem głowy. Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do fontann.
Usiedliśmy na schodkach. Wokół było mnóstwo ludzi. Zaczęliśmy od prostych pytań takich jak „Jaki jest twój ulubiony kolor?” Później zaczęliśmy rozmawiać już bardziej na poważnie. Zayn opowiadał o swojej rodzinie, zespole, sławie. Ja zdradziłam mu, że maluję, co trochę go zdziwiło. Gadało nam się świetnie, gdy nagle przerwały nam krzyki jakiejś małolaty.
-Proszę, proszę, powiedz, ze to ty! Jesteś Zayn Malik,
prawda? OMG OMG Co ty tu robisz? Czy to twoja dziewczyna? Mogę autograf? – Zayn
zaczął sztucznie się uśmiechać, wiedziałam że nie jest zbytnio zadowolony z
tego, że ktoś go rozpoznał, szybko złożył autograf, ale to nie wystarczyło
dziewczynce. Zaczęła krzyczeć – Spójrzcie to on! Zayn Malik jest tutaj! –
Chłopak wiedział co zaraz nastąpi. Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać,
przed goniącym nas tłumem.
-Wal do National Gallery! –zawołałam. Nie miałam innego
pomysłu na kryjówkę, skierowaliśmy się w stronę toalet, nic innego nie przyszło
mi do głowy.
-Świetnie, nawet
jeśli tu nie wejdą to pewnie włóczą się po całym muzeum.. więc co robimy? –
zapytał Zayn.
-Zaraz wrócę, nie ruszaj się stąd.
-Zaraz wrócę, nie ruszaj się stąd.
-Nawet gdybym chciał to nie mogę. –wyszłam z toalet i skierowałam się do sklepu z
pamiątkami. Zayn miał rację. Wszędzie chodziły jego fanki, których zdawało się
być jeszcze więcej niż na placu. Jedna z nich nawet mnie zaczepiła, widziała
mnie razem z Malikiem. Powiedziałam, że nie wiem o czy mówi i olałam ją. Kupiłam dwie koszulki, czapkę z
daszkiem i dwie pary kolorowych okularów. Wszystko z logo National Gallery.
Wróciłam do Malika i wręczyłam mu zakupy. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Niby co mam z tym zrobić? –zapytał głupio. Wzięłam od
niego jedną koszulkę. Zdjęłam kurtkę i wręczyłam mu ją.
-Potrzymaj. –rzuciłam. Zdjęłam z siebie bluzkę i
założyłam T-shirt z jakimś głupim napisem. Z włosów ściągnęłam bandanę, na nos
włożyłam okulary. –Już. Teraz twoja
kolej. –podał mi moje rzeczy, zdjął koszulkę i zaczął się przebierać. Musze przyznać, że miał niezły kaloryfer.
-Dopiero pierwsza randka, a my już się rozbieramy.
–zaśmiał się. Zmroziłam go wzrokiem.
-To nie jest randka.
-To nawet gorzej. Rozbieramy się nie będąc na randce.
–nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Schowałam nasze rzeczy do torby.
Przejrzałam się w lustrze. Koszulka sięgała mi do kolan.
-Wyglądasz ślicznie, chodź. –Zayn wyciągnął rękę. Wyszliśmy
z toalet, poszliśmy na wyższe piętro.
-Skoro już tu jesteśmy, możemy pozwiedzać. –powiedziałam.
Uwielbiałam Galerię Narodową. Trzymając się za ręce, przechadzaliśmy się
oglądając obrazy. Byliśmy w moim świecie.. Znowu zaczęliśmy rozmawiać, miałam
wrażenie, że moglibyśmy to robić godzinami. W końcu, wyszliśmy z galerii. Zayn
odwiózł mnie do domu.
-Przepraszam za dziś.
Te fanki czasem nieźle dają w kość..
-zaczął.
-Żartujesz? Było extra! –zaśmiałam się. –Najlepsza randka
na jakiej byłam.
-Randka? –Zayn uniósł brwi.
-Och, wiesz, nie chcę wyjść na kogoś, kto rozbiera się
nie będąc na randce. –wytłumaczyłam skwapliwie. Zayn zaśmiał się. Po chwili
trochę spoważniał. Popatrzył mi w oczy, powoli przyciągnął do siebie i
pocałował. Tym razem odwzajemniłam jego pocałunek.
***
Dzięki za komentarze i wyświetlenia, ale jest was chyba coraz mniej! D:
Przestał wam się podobać, czy co? <Łir Soł sad.>
Po prawej, są ankiety i byłoby miło jakbyście kliknęli.
Polecamy jeszcze bloga naszych przyjaciólek : http://krytkantka.blogspot.com/
Czytajcie, komentujcie, polecajcie.
ENJOY
S - A - J